Maja:
Złapałam
się za policzek, w który uderzył mnie mój ojciec. Wkurzona na maxa wstałam i
wykrzyczałam mu prosto w twarz, że jest psem, a nie ojcem i żeby się stąd
wynosił. Wyśmiał mnie i kolejny raz w tym dniu chciał mnie uderzyć, ale tym
razem powstrzymałam jego rękę. Wtedy jeszcze bardziej się zdenerwował i
przepychał się ze mną. Popchnął mnie na kanapę i podniósł rękę… Zamknęłam oczy
i wtedy usłyszałam, że ktoś upada na podłogę. Otworzyłam oczy i zobaczyłam mojego
wybawcę. Marco. Podeszłam do niego i mocno się przytuliłam. Ojciec leżał na
podłodze i trzymał się za brzuch. Kazałam mu się wynosić. Nie miałam odwagi
zamknąć go za kratkami. Wyszedł. Z pokoju wyszedł Tomek. Przerażony. Przytulił
się do mnie i rozwył jak mała dziewczynka. Próbowałam go uspokoić..
-Od dawna
taki jest? –spytałam niepewnie siadając z Tomkiem na kanapę
-Od kiedy
Ty się wyprowadziłaś..- ledwo co go usłyszałam
-Jak to?-
zapytałam zdezorientowana
-Dwa dni
po Twojej wyprowadzce poszedłem na imprezę…-Przełknął ślinę- upiłem się tam..
wróciłem do domu po prawie 2 dniach.. niby dostałem tylko szlaban.. Kiedyś
przyszli do mnie koledzy z tej imprezy. Ojciec nie miał nic przeciwko i
wyszedłem z nimi. Jak wróciłem to wtedy pierwszy raz mnie uderzył.. Powiedział,
że za dużo sobie pozwalam.. Że mu pyskuję i za to oberwałem. Myślałem, że się
to nie powtórzy, ale z dnia na dzień bicie było mocniejsze i dłuższe. – Marco
kręcił tylko głową z niedowierzania, a ja mocniej przytuliłam brata.- Nie
miałem tam życia, czułem się jak w obozie koncentracyjnym, więc uciekłem.
Proszę nie każ mi tam wracać.. –
popatrzył na mnie błagalnym wzrokiem.
-Jasne,
że nie. Nie puszczę Cię..
-A co na
to wasza mama? –spytał Marco
-Mama
zostawiła ojca… Już przed wypadkiem Anity nie byli razem. Tylko udawali.. To
było żałosne. Matka uciekła, tak najzwyczajniej uciekła..
-Dlaczego
ja o tym nic nie wiem ?
-Stwierdzili,
że i tak Cię to nic nie obchodzi skoro się wyprowadziłaś..- to wszystko
wydawało się strasznie żałosne. Nie wiedziałam co powiedzieć.. Oderwałam się od
Tomka i poszłam do kuchni, by napić się wody. Zaraz za mną przyszedł Marco i
objął mnie w pasie. Wiedział, że potrzebuje
teraz jego wsparcia i tym dał mi do zrozumienia, że je otrzymam. Podziękowałam
mu buziakiem i przytuliłam się do niego.
***
Bramkarz miał
super albo niesuper wiadomość dla Lewandowskiego i nie tylko. Albowiem nadszedł
ten moment, w którym powie dlaczego przyjechał do Dortmundu. Wiadomo, że w
odwiedziny do Lewandowskich, ale nie tylko.. Zwołał naradę w domu.
-Anna Lewandowska
?-zaczął Wojtek
-Obecna.-
uśmiechnęła się szeroko kobieta, na myśl o wygłupach Wojtka
-Lewandowska
Junior?- w tym momencie dotknął brzucha Ani i stwierdził, że Junior także obecna. Ania ledwo co
powstrzymywała śmiech.- Lewus?- cisza.-Lewus?- powtórzył Wojtek i wtedy zjawił się Robert z kubkiem herbaty w
ręku.
-Obecny.-
usiadł koło żony i z ciekawością słuchał to co mówił Szczęsny.
-Niniejszym
ogłaszam, że zostałem bramkarzem nowego klubu… Czyli… Borussi Dortmund!-
Wykrzyczał. Anka rzuciła mu się na szyję i pogratulowała, a Lewy dalej siedział
na kanapie i pił herbatę, tylko krótko się zaśmiał.- Lewy nie cieszysz się? –spytał
Wojciech, trochę zaskoczony reakcją przyjaciela
-Mnie nie
nabierzesz.. –syknął. Wojtek pobiegł do pokoju i chwile potem był z powrotem z
jakimiś kartkami. Rzucił nimi Lewego. Ten wziął je i zaczął czytać. Skończył i
odłożył na ławę. Mężczyźni popatrzyli na
siebie, a potem Wojtek przeniósł wzrok z Lewego na „bardziej ciekawszą” według
niego podłogę. To był jego błąd, bo Robert jednym, szybkim ruchem rzucił się na
przyjaciela i razem wylądowali na podłodze. Ich uściskom nie było końca. Anka
tylko się zaśmiał, teatralnie wywróciła oczami i poszła zrobić kolację. Po 7
minutach stwierdzili, że są nienormalni i wstali z podłogi.
- Trzeba
to jakoś uczcić!- powiedział Lewy i wyjął wino z szafki. Do tego później doszła
pyszna kolacja i było prawie jak na randce.
Anita:
Wróciłam
z Mario od lekarza. Ten ciołek nie chciał mi powiedzieć wyników, tylko
pojechaliśmy do Majki. Dopiero gdy przyszedł Lewandowski z żoną i przyjacielem
odczytał wyniki badań… Nie mogłam uwierzyć w to co mówi.. Po chwili przytulona
przez Ankę i Majkę. Potem Lewandowski, Marco, Szczęsny i na koniec Mario.
Badania wyszły pomyślnie i już za niecały miesiąc będę mogła chodzić. Radości
było kupę. Chłopaki urządzili sobie
turniej w NFS-a, a my sobie rozmawiałyśmy.
-Dziewczyny
może chcecie zagrać?- krzyknął Wojtek i pięknie się do mnie uśmiechnął.. znaczy
chyba do mnie. Tak czy siak odwzajemniłam uśmiech. Dziewczyny nie protestowały,
więc ja też. Pierwszy wyścig pomiędzy Lewandowskimi. Było zacięcie, Lewy dał
trochę forów Ani i to ona wygrała. Później ja z Reusem. I chyba był remis. Więc
dogrywka. Tym razem odpuścił i wygrałam. Majka wycofała się z gry i pojedynek
był pomiędzy Mario i Szczęsnym. Miałam zagrać z wygranym, dlatego też miałam
nadzieję, że wygra…Wojtek. Czego Wojtek? Z Mario już grałam, a jego chce
sprawdzić po prostu…
Wygrał! W euforii radości spojrzał na mnie i już
drugi raz przez 30 minut uśmiechnął się do mnie. Zaprosił mnie do gry. Na początku czułam, że bierze to całkiem na
poważnie lecz w końcówce odpuścił i wygrałam!
Ale niestety nie pokonałam Anki i zajęłam drugie miejsce.
-Gratuluję!-
podszedł do mnie bramkarz i wyciągnął rękę- Naprawdę świetnie sobie radziłaś.-
uśmiechnął się, a ja zalałam się rumieńcami.
-Hahahah,
bardzo zabawne.. – odpowiedziałam
-Mówię
poważnie, powinienem wpaść w kompleksy, bo pokonała mnie dziewczyna w moja
ulubioną grę.-zaśmiałam się krótko. Rozmawialiśmy jeszcze jakiś czas. Dopiero
gdy Mario chciał wrócić do domu musiałam zakończyć konwersację ze Szczęsnym i
wrócić do domu Mario. Żegnając się ze
mną niepewnie pocałował mnie w policzek.. Tak serio to miałam ochotę zostać i
porozmawiać jeszcze z nim, ale nie chciałam, żeby Goetze był zazdrosny.
***
Gdy tylko
Wojtek wszedł do mieszkania Lewandowskich udał się do „swojego” pokoju i
położył na łóżko. Jednak Lewy chciał z nim pogadać.
-Masz
okres godowy? – zaśmiał się, bramkarz tylko spojrzał na niego udając, że nie
wie o co chodzi.- W Londynie umawiałeś się z jakąś blondynką, w Polsce z Sarą,
a teraz uganiasz się za Anitą!- kontynuował
-Wal się,
Lewusie! – w tej chwili Robert oberwał poduszką w głowę. I tak się zaczęła
bitwa. Krzykom nie było końca, wiec obudzili Lewandowską. Musiała ich
rozdzielić . Złapała męża za ucho i przyprowadziła do sypialni ;)
następny rozdział dodam jak będzie 7 komentarzy ;)
Rozdział świetny,ak zawsze
OdpowiedzUsuńokres godowy ? ha ha niezłe
OdpowiedzUsuńwiedzialam ze Wojtek ma cos do Anity ;);)
znów lubie twojego bloga ^^ po wypadku rozdziały były troche denne , ale teraz znowu zaczeło sie coś dziać . oby tak dalej :D - niit
OdpowiedzUsuńTen ojciec Majki to psychol -,-
OdpowiedzUsuńRozdział zajebisty! Uwielbiam to :3
Czekam na kolejny!
Pozdrawiam i dzięki za komentarz u mnie :>
świetny! jestem ciekawa którego wybierze Anita :D
OdpowiedzUsuńJezu, jakie to fajne *.* Na początku byłam zła, na ich ojca i ogóle, ale zaraz poprawił mi się humor, jak Wojtuś powiedział, że będzie grał w BVB <33 Ta jego przyjaźń z Lewym jest taka słodka ;) Coś się kroi pomiędzy Wojtusiem i Anitką coś iskrzy :D Nie wiem, czy to fajnie, czy nie, bo uwielbiam i Szczęsnego i Gotzego, ale na pewno ciekawie :) Odrobina zazdrości w związku nikomu nie zaszkodzi ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :3****
Super;) Na jej miejscu sama nie wiedziałabym na którego się zdecydować ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na nowy rozdział :)
A! Zapomniałam - http://wszystko-ma-swoj-poczatek.blogspot.com/ ;)
UsuńRobi się bardzo ciekawie:)
OdpowiedzUsuńCo do lajka do zdjęcia nie chce mi się włączyć."Nie można odtworzyć zawartości" ale próbowałam;)
Czekam na kolejne rozdziały:)
tak wiem, bo folder został usunięty ;/
Usuńdziś bd powtórka głosowania.