22 czerwca 2013

25. Andrzej Wrona





Anita:

Wojtek odwiózł mnie do domu Mario, skąd wybiegali Lewandowski i Reus. Byli jacyś przybici, jak nigdy. Pożegnałam się z bramkarzem i ruszyłam w stronę domu. Chłopaki rzucili w moją stronę krótkie „cześć” i poszli dalej. Weszłam do środka..  Na kanapie siedział Mario.

-Możemy porozmawiać?- zapytał łamiącym się głosem

-Jasne.. –myślałam, że wie o tym co wydarzyło się pomiędzy mną a Szczęsnym.. Jednak on zaczął mówić o czym innym. Docierały do mnie pojedyncze słowa, aż w końcu zemdlałam. 

-Anita! Anita!- otworzyłam oczy i zobaczyłam Mario. Mocno mnie przytulił. Zaczął przepraszać. Wtedy pożałowałam, że dałam się omotać Szczęsnemu..

-Mario.. ja jestem gotowa na to by z Tobą pojechać do Monachium..- przełknęłam ślinę i ledwo co wydukałam to..- Chłopak upadł na kolana i objął mnie w pasie.

***

Majka dziś leniuchowała na maxa. Siedziała przed TV i zmieniała kanały. Wtem usłyszała dzwonek do drzwi. Pobiegła otworzyć i w jednej chwili tonęła w objęciach mężczyzny. To nie był Marco. To nie był Lewandowski, ani żaden z piłkarzy.. 

-Andrzej! Boże, co Ty tu robisz ?- zapytała zaskoczona

-Mi też miło Cię widzieć.- odpowiedział trochę oburzony

-Jak ja się stęskniłam za Tobą.- dziewczyna jeszcze raz wtuliła się w chłopaka

-Ja bardziej- uśmiechnął się szeroko

-Opowiadaj co tam się dzieje u Ciebie. –zaczęła rozmowę, która ciągnęła się do późnej godziny. Andrzej postanowił wrócić na noc do hotelu, ale Majka utrudniła mu to. 

Uświadomiła go, że może zostać u niej na te kilka dni. Z małym oporem, ale się zgodził. Zrobili razem kolację i usiedli przed stołem. W tej samej chwili dołączył do nich Marco i był zdziwiony obecnością nieznanego mu mężczyzny. Andrzej kulturalnie wstał i przywitał się z piłkarzem. Majka ich przedstawiła nawzajem i zasiedli przed stołem by zjeść kolację. 

-Majka? Może lepiej jak jednak pójdę do Lewandowskich ..- jęknął siatkarz

-Nie ma mowy! –powiedziała stanowczo- A co nie pasuje Ci u mnie?

-Nie to, że nie pasuje… ale Marco chyba mnie nie lubi..- skrzywił się

-Zdaje Ci się. Jak mógłby Ciebie nie polubić? – uśmiechnęła się do chłopaka, pocałowała go w policzek i poszła do swojej sypialni, gdzie czekał na nią już jej mężczyzna. Położyła się obok niego i przytuliła.

-To Twój kolega?- zapytał niepewnie Reus

-No tak! To mój przyjaciel z Polski.

-Tylko przyjaciel?- upewniał się 

-A co zazdrosny jesteś?- zaśmiała się. Reus nic już nie odpowiedział i dał jej soczystego całusa i poszli spać…
***


Anita podjęła decyzje. Jedzie z Mario do Monachium. Nie wie jak się wszystko ułoży. Ma nadzieje, że Wojtek to zrozumie. Z samego rana udała się do Majki. Otworzyła drzwi i zaczęła piszczeć…

-Andrzej!!! Aaaaa! – wskoczyła chłopakowi na plecy, a ten zaczął się z nią kręcić. Z pokoju wyszli Marco i Majka. Zauważyli Anitę, która była wtulona w siatkarza. Oboje się zaśmiali.- Debilu, czego nie powiedziałeś, że przyjeżdżasz?- zwróciła pytanie do Wrony

-Bo to miała być niespodzianka- uśmiechnął się szeroko

-Udała Ci się- odwzajemniła uśmiech

-To co dziewczyny zabierzecie mnie na miasto?

-Jasne! Tylko się ubierz…- zaśmiała się Majka, a innym się to udzieliło

-Chyba, że masz zamiar chodzić w samych spodenkach po Dortmundzie..- wydukała Anita

-A czemu nie? –zapytał z łobuzerskim uśmiechem- Mi to nie przeszkadza.. –nastąpiła kolejna euforia śmiechu..

Po obfitym śniadaniu Marco gdzieś pojechał, a dziewczyny z Andrzejem wybrali się do Lewandowskich. Również i tam siatkarz został bardzo entuzjastycznie przywitany przez Anię i Roberta. Rozgościli się w salonie i zajęli rozmową.  Po 3 godzinach Lewandowski z Wroną postanowili wyjść na miasto, a kobiety zostały w domu. Wtedy Anita rozpoczęła temat o przenosinach do Monachium razem z Mario. Przyjaciółki nie ukrywały swojej złości! Majka wybiegła z domu Lewandowskich i  kierowała się przed siebie. Była wkurzona na maxa, więc poszła do „Sali treningowej” do Mario piwnicy by rozładować nerwy. Chwilę później koło niej stanął Mario ze skruszoną miną.
-Przepraszam..- wydukał. Dziewczyna nic nie odpowiedziała tylko nadal uderzała w worek treningowy.- Majka. Posłuchaj mnie.- złapał ją za rękę, ale to był zły pomysł, bo dostał prawym sierpowym i upadł na podłogę.

-O Boże! Mario, przepraszam… nie chciałam – te ostatnie dwa słowa były kłamstwem. Chłopak popatrzył na nią z pod łba i dopiero wtedy przyznała się, że to było celowe. Maja pomogła wstać koledze i usiedli na ławce. Mario wytłumaczył jej wszystko. Chciała to zrozumieć, ale nie potrafiła się pogodzić z tym, że piłkarz będzie zawodnikiem Bayernu i że teraz będzie rzadko widywać swoją przyjaciółkę i jego. Trochę ją to wszystko przerosło. 

Wróciła do domu. Nikogo nie było. Tomek na wycieczce, a Marco gdzieś pojechał  z samego rana i jeszcze nie wrócił. Andrzeja tez nie było, bo Lewandowski zabrał go na miasto. O wilku mowa, bo właśnie Wrona wysiada z auta Roberta i kieruję się w kierunku bloku. Lewy menda nawet nie przyjdzie. Chwilę potem Andrzej i Majka leżeli na kanapie z butelką wina. Pili i wspominali dawne czasy. Pili i tęsknili. Wino się skończyło, więc przydałoby się drugie. Majka wstała i zaraz po tym upadła na kolana siatkarza. Zaczęli się oboje śmiać. Dziewczyna próbowała się podnieść. Złapała za szyję chłopaka i usiłowała wstać. Wszystko na nic. Tym bardziej, że Andrzej nie pomagał jej w tym. Upadła na niego kolejny raz. Ich głowy były bardzo blisko siebie. Alkohol robi swoje… Chłopak delikatnie pocałował dziewczynę, a ta odwzajemniła to… 
 

no i jeszcze ślub Lewandowskiego..  
no to szczęścia ! <3
komentujcie ! ;)

15 czerwca 2013

24.Doigrali się ...



 miesiąc później

Anita już jest w pełni sił i chodzi już sama. Nadal jest z Mario. Zaprzyjaźniła się z Wojtkiem. Anka jest  w 5 miesiącu ciąży, a Lewy już się przygotowuje na poród. Pomiędzy Majką, a Reusem też wszystko w porządku. Więc sama sielanka, ale nie na długo moi drodzy. Dziś Wojciech to zmieni.

***

Dzień jak co dzień. Słońce patrzyło na Dortmund z góry i uśmiechało się do wszystkich.  Bramkarz już BVB zerwał się na równe nogi i pobiegł do łazienki.  Wyszedł z niej po godzinie w samym ręczniku. Szedł tak przez cały korytarz i dopiero gdy otwierał drzwi spostrzegł, że na jego pasie nie ma owiniętego ręcznika. Szybko pobiegł po niego i zawinął go wokół siebie. Uff. Dobrze, że nikt tego nie widział. Ubrał się w eleganckie spodnie, ale nie takie od garnituru, białą koszulkę i niebieską marynarkę. Wyglądał dość przyzwoicie. Trochę elegancko i na luzie. Idealnie. Wsiadł do samochodu i pojechał. Gdzie? Pod dom Goeztego. Czego? No bo umówił się z Anitą..

Anicie strasznie długo ciągnęła się droga, bo pierwsze 8 km przebyli w ciszy. Jednak Wojtek się przełamał i zaczęli rozmawiać.

-Jesteśmy na miejscu..- uśmiechnął się bramkarz

-Nie chcę być nie miła, ale to jest zwykłą łąka…-spojrzała pytająco na towarzysza. Ten złapał ją za rękę i zaprowadził za pagórek. Stał tam pięknie i syto nakryty stolik. –Wow- dało się usłyszeć z ust Anity, a na twarzy chłopaka pojawił się szeroki uśmiech. Usiedli na poduszkach przy stoliku i delektowali się smakołykami.- Ubrudziłeś się tu- wzięła chusteczkę i wytarła kąciki jego ust. Wojtek złapał ją za dłoń i pocałował. Nie odepchnęła go. Chciała tego. Chciała jego, mimo że była z Mario… Jak się domyślacie to nie skończyło się na jednym pocałunku…

***

Majka:

Tomek od rana chodzi jakiś zdenerwowany i nie chce mi powiedzieć o co chodzi. Zadzwoniłam do Marco. Był już po 5 minutach. Zabrał mojego brata na męską rozmowę. Kręciłam się po kuchni jak oszalała. Zadzwonił dzwonek, więc kierowałam się w kierunku drzwi. Jednak Marco złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie pokazując mi palcem, bym była cicho. Spojrzałam na niego pytająco, a on tylko pokręcił głową. Ten ktoś cały czas dobijał się do drzwi i krzyczał by ktoś mu otworzył. Z naszej strony cisza. Po 20 minutach wreszcie ustąpił i odjechał.

-Co się dzieje?!-popatrzyłam na chłopaków, nic nie odpowiedzieli. –Chłopaki!!!- Marco podszedł do mnie i mnie przytulił.-Mówcie.

-Tomek dostaje sms-y z pogróżkami…

-Od kogo?- przerwałam mu

-Nie wiemy, ale myślę, że to wasz ojciec za tym stoi…-mówiąc to przytulił mnie mocniej.

-Jak on może na własne dzieci nasyłać jakiś bandytów… -rozpłakałam się..-Doigrał się…-Wzięłam telefon i zadzwoniłam do swoich kolegów z pracy. Powiedzieli, że zajmą się tym jak najszybciej. Postanowiłam także rozerwać chłopaków, bo ich miny nie były za ciekawe. Wyskoczyliśmy na miasto i udaliśmy się na lody. One zawsze poprawiają humor.

Do Marco zadzwonił telefon..

-Muszę jechać do Mario..-oznajmił po chwili rozmowy

-A coś się stało?

-Jeszcze nie wiem.. mam nadzieję, że nie.- mówiąc to pocałował mnie i poszedł. Razem z Tomaszem wróciliśmy do domu i przygotowywaliśmy obiad.

***

Goezte otworzył drzwi, a Marco i Robert weszli do środka.. Chłopaki byli jacyś nieobecni. Czekali tylko na to, co chce im powiedzieć kolega. Wiedzieli, że to coś bardzo ważnego. Inaczej nie robił by takiej „szopki”. Najmłodszy piłkarz wziął głęboki oddech i zaczął swój monolog.

-Chłopaki.. Wiem, że mnie zrozumiecie, przecież się przyjaźnimy. Wiem, że zawsze mogę na was liczyć, a wy na mnie.- Piłkarze pokiwali twierdząco głowami- Teraz też myślę, że otrzymam wasze wsparcie..-zatrzymał się

-Goetze, do cholery! Przejdź do sedna sprawy.-poganiał go blondyn

-Przenoszę się do Monachium.-powiedział z zaciśniętymi zębami, a chłopaki wybuchnęli śmiechem. Po chwili popatrzyli na kolegę i teraz już wiedzieli, że to nie jest głupi żart.

-Jak to do Bayernu? – zapytał zdezorientowany Reus

-Przychodzi Guardiola, a ja zawsze chciałem ćwiczyć pod jego okiem. Dobrze o tym wiecie. Jestem młody, pojadę tam na 2 lata. Chcę się rozwijać. – Lewy i Marco popatrzyli po sobie i na raz uścisnęli kolegę.

-My Cię rozumiemy.. Gorzej z kibicami…-poklepał go po ramieniu Lewandowski

-Wiem..-westchnął.- No i jeszcze Anita…

-To ona jeszcze nic o tym nie wie?- zdziwił się Reusy

-Jeszcze nie…

-To powodzenia!- W tym samym momencie napastnik BVB i rep. Polski wyjął z lodówki 3 piwa i usiadł na kanapie.- Macie! Napijmy się.- jak kazał tak zrobili. Powspominali sobie wszystko jak to było kiedyś. Mario nawet poleciały łzy, ale teraz już za późno. Są już dorosłymi mężczyznami i powinni poradzić sobie w takiej sytuacji. Wyjazd jednego z nich nic nie zmieni w ich przyjaźni.


9 komentarzy -> nowy rozdział ;)

9 czerwca 2013

LIKE

lajkujcie teraz ! proszę 
liczę na was <3
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=385385391572848&set=a.385384531572934.1073742032.292782804166441&type=1&theater

8 czerwca 2013

23. Okres godowy.



Maja:

Złapałam się za policzek, w który uderzył mnie mój ojciec. Wkurzona na maxa wstałam i wykrzyczałam mu prosto w twarz, że jest psem, a nie ojcem i żeby się stąd wynosił. Wyśmiał mnie i kolejny raz w tym dniu chciał mnie uderzyć, ale tym razem powstrzymałam jego rękę. Wtedy jeszcze bardziej się zdenerwował i przepychał się ze mną. Popchnął mnie na kanapę i podniósł rękę… Zamknęłam oczy i wtedy usłyszałam, że ktoś upada na podłogę. Otworzyłam oczy i zobaczyłam mojego wybawcę. Marco. Podeszłam do niego i mocno się przytuliłam. Ojciec leżał na podłodze i trzymał się za brzuch. Kazałam mu się wynosić. Nie miałam odwagi zamknąć go za kratkami. Wyszedł. Z pokoju wyszedł Tomek. Przerażony. Przytulił się do mnie i rozwył jak mała dziewczynka. Próbowałam go uspokoić..

-Od dawna taki jest? –spytałam niepewnie siadając z Tomkiem na kanapę

-Od kiedy Ty się wyprowadziłaś..- ledwo co go usłyszałam

-Jak to?- zapytałam zdezorientowana

-Dwa dni po Twojej wyprowadzce poszedłem na imprezę…-Przełknął ślinę- upiłem się tam.. wróciłem do domu po prawie 2 dniach.. niby dostałem tylko szlaban.. Kiedyś przyszli do mnie koledzy z tej imprezy. Ojciec nie miał nic przeciwko i wyszedłem z nimi. Jak wróciłem to wtedy pierwszy raz mnie uderzył.. Powiedział, że za dużo sobie pozwalam.. Że mu pyskuję i za to oberwałem. Myślałem, że się to nie powtórzy, ale z dnia na dzień bicie było mocniejsze i dłuższe. – Marco kręcił tylko głową z niedowierzania, a ja mocniej przytuliłam brata.- Nie miałem tam życia, czułem się jak w obozie koncentracyjnym, więc uciekłem. Proszę nie każ mi  tam wracać.. – popatrzył na mnie błagalnym wzrokiem.

-Jasne, że nie. Nie puszczę Cię..

-A co na to wasza mama? –spytał Marco

-Mama zostawiła ojca… Już przed wypadkiem Anity nie byli razem. Tylko udawali.. To było żałosne. Matka uciekła, tak najzwyczajniej uciekła..

-Dlaczego ja o tym nic nie wiem ?

-Stwierdzili, że i tak Cię to nic nie obchodzi skoro się wyprowadziłaś..- to wszystko wydawało się strasznie żałosne. Nie wiedziałam co powiedzieć.. Oderwałam się od Tomka i poszłam do kuchni, by napić się wody. Zaraz za mną przyszedł Marco i objął mnie w  pasie. Wiedział, że potrzebuje teraz jego wsparcia i tym dał mi do zrozumienia, że je otrzymam. Podziękowałam mu buziakiem i przytuliłam się do niego.

***

Bramkarz miał super albo niesuper wiadomość dla Lewandowskiego i nie tylko. Albowiem nadszedł ten moment, w którym powie dlaczego przyjechał do Dortmundu. Wiadomo, że w odwiedziny do Lewandowskich, ale nie tylko..  Zwołał naradę w domu.

-Anna Lewandowska ?-zaczął Wojtek

-Obecna.- uśmiechnęła się szeroko kobieta, na myśl o wygłupach Wojtka

-Lewandowska Junior?- w tym momencie dotknął brzucha Ani i stwierdził, że  Junior także obecna. Ania ledwo co powstrzymywała śmiech.- Lewus?- cisza.-Lewus?- powtórzył Wojtek i  wtedy zjawił się Robert z kubkiem herbaty w ręku.

-Obecny.- usiadł koło żony i z ciekawością słuchał to co mówił Szczęsny.

-Niniejszym ogłaszam, że zostałem bramkarzem nowego klubu… Czyli… Borussi Dortmund!- Wykrzyczał. Anka rzuciła mu się na szyję i pogratulowała, a Lewy dalej siedział na kanapie i pił herbatę, tylko krótko się zaśmiał.- Lewy nie cieszysz się? –spytał Wojciech, trochę zaskoczony reakcją przyjaciela

-Mnie nie nabierzesz.. –syknął. Wojtek pobiegł do pokoju i chwile potem był z powrotem z jakimiś kartkami. Rzucił nimi Lewego. Ten wziął je i zaczął czytać. Skończył i odłożył na ławę.  Mężczyźni popatrzyli na siebie, a potem Wojtek przeniósł wzrok z Lewego na „bardziej ciekawszą” według niego podłogę. To był jego błąd, bo Robert jednym, szybkim ruchem rzucił się na przyjaciela i razem wylądowali na podłodze. Ich uściskom nie było końca. Anka tylko się zaśmiał, teatralnie wywróciła oczami i poszła zrobić kolację. Po 7 minutach stwierdzili, że są nienormalni i wstali z podłogi.

- Trzeba to jakoś uczcić!- powiedział Lewy i wyjął wino z szafki. Do tego później doszła pyszna kolacja i było prawie jak na randce.

Anita:

Wróciłam z Mario od lekarza. Ten ciołek nie chciał mi powiedzieć wyników, tylko pojechaliśmy do Majki. Dopiero gdy przyszedł Lewandowski z żoną i przyjacielem odczytał wyniki badań… Nie mogłam uwierzyć w to co mówi.. Po chwili przytulona przez Ankę i Majkę. Potem Lewandowski, Marco, Szczęsny i na koniec Mario. Badania wyszły pomyślnie i już za niecały miesiąc będę mogła chodzić. Radości było kupę.  Chłopaki urządzili sobie turniej w NFS-a, a my sobie rozmawiałyśmy.

-Dziewczyny może chcecie zagrać?- krzyknął Wojtek i pięknie się do mnie uśmiechnął.. znaczy chyba do mnie. Tak czy siak odwzajemniłam uśmiech. Dziewczyny nie protestowały, więc ja też. Pierwszy wyścig pomiędzy Lewandowskimi. Było zacięcie, Lewy dał trochę forów Ani i to ona wygrała. Później ja z Reusem. I chyba był remis. Więc dogrywka. Tym razem odpuścił i wygrałam. Majka wycofała się z gry i pojedynek był pomiędzy Mario i Szczęsnym. Miałam zagrać z wygranym, dlatego też miałam nadzieję, że wygra…Wojtek. Czego Wojtek? Z Mario już grałam, a jego chce sprawdzić po prostu…

Wygrał!  W euforii radości spojrzał na mnie i już drugi raz przez 30 minut uśmiechnął się do mnie. Zaprosił mnie do gry.  Na początku czułam, że bierze to całkiem na poważnie lecz w końcówce odpuścił i wygrałam!  Ale niestety nie pokonałam Anki i zajęłam drugie miejsce.

-Gratuluję!- podszedł do mnie bramkarz i wyciągnął rękę- Naprawdę świetnie sobie radziłaś.- uśmiechnął się, a ja zalałam się rumieńcami.

-Hahahah, bardzo zabawne.. – odpowiedziałam

-Mówię poważnie, powinienem wpaść w kompleksy, bo pokonała mnie dziewczyna w moja ulubioną grę.-zaśmiałam się krótko. Rozmawialiśmy jeszcze jakiś czas. Dopiero gdy Mario chciał wrócić do domu musiałam zakończyć konwersację ze Szczęsnym i wrócić do domu Mario.  Żegnając się ze mną niepewnie pocałował mnie w policzek.. Tak serio to miałam ochotę zostać i porozmawiać jeszcze z nim, ale nie chciałam, żeby Goetze był zazdrosny.

***

Gdy tylko Wojtek wszedł do mieszkania Lewandowskich udał się do „swojego” pokoju i położył na łóżko. Jednak Lewy chciał z nim pogadać.

-Masz okres godowy? – zaśmiał się, bramkarz tylko spojrzał na niego udając, że nie wie o co chodzi.- W Londynie umawiałeś się z jakąś blondynką, w Polsce z Sarą, a teraz uganiasz się za Anitą!- kontynuował

-Wal się, Lewusie! – w tej chwili Robert oberwał poduszką w głowę. I tak się zaczęła bitwa. Krzykom nie było końca, wiec obudzili Lewandowską. Musiała ich rozdzielić . Złapała męża za ucho i przyprowadziła do sypialni ;)  



następny rozdział dodam jak będzie 7 komentarzy ;)